10.II.2008 Roszarnia...Wołczyn :)

Mam nadzieję, że Wy nie lataliście z karabinami po kluczborskim PKP i nie straszyliście ludzi. Wink

Jeszcze tego by mi brakowało.

Aż tak źle nie było... Chociaż...

No to gratuluje... Jak tak dalej pojdzie to ja sie do Was nie bede przyznawal... Moge pogratulowac glupoty.

Nic się złego nie działo... Każdy z nas(wracających do Kluczborka) miał broń zamaskowaną i nie wymachiwał nią na prawo i lewo. Trochę śmiesznie po prostu było w pociągu ale bez użycia jakichkolwiek przedmiotów mogących zwrócić szczególnie czyjąś uwagę...

Ehhh jak tak patrze na cala sytuacje na forum, to nie wiek kto zartuje a kto mowi serio dlatego sie pytam...

Polewka była niezła której by się nie dało osiągnąc gdyby był z nami jakiś dowódca.....i tyle.

Sry ze pisze dopiero dzisiaj ... ale neta nie mialem =]
A wiec tak mi strzelanka sie podobala, ale nie podobala mi sie postawa nie których ludzi, Czasami nie ktorzy zachowuja sie jak by pierwszy raz grali i nie pamietaja ustalonych zasad ;| Nie bede wszystkich negatywow wypisywal ale przypomne kilka zasad ktore juz dawno ustalilismy.
1. Nie strzelamy sama bronia zz winkla, tzn nie wyciagiamy samej broni (jeszcze jedna reka :X) za rog i nie nawalamy do przeciwnika
2.Jezeli organizator nie poinformowal ze jest inaczej to zawsze gramy tylko do pierwszego pietra(W niedziele Grzesiek informowal ze gramy na 1 pietro -_-)
3. Nie walimy z malych dziur w podlogach (ma to swoje plusy i minusy, ale nie sztuka jest stac nad mala dziura i strzelac komus w glowe, bo ten z dolu po 1 nie ma szans pierwszy nas zauwazyc a druga sprawa poprostu jest za duzo tych wszystkich dziur by je ogarnac.

Ale ogolnie w miare dobrze mi sie z wami gralo